I. Projekt Formy
Z racji, że nie wiedziałem co dokładnie jest uważane za profil lotniczy w OpenRocket zrobiłem tak:
W programie Fusion 360 narysowałem dwie elipsy położone w odpowiednich pozycjach względem siebie. Długości osi małych elips odpowiadały grubości statecznika wybranej w OpenRocket, a osie wielkie odpowiadały długościowo krawędziom statecznika w analogicznych miejscach. Po połączeniu elips wyciągnięciem złożonym otrzymałem model statecznika. Następnie "położyłem" stateczniki na prostopadłościanach i odjąłem bryły od siebie. W ten sposób uzyskałem dwie połówki form, w których wyciąłem jeszcze otwory na śruby. Formy wydrukowałem w pozycji pionowej, dzięki czemu uzyskałem optymalne ułożenie warstw co doprowadziło z kolei do gładszej powierzchni, niż gdybym drukował formy w poziomie. Po wydrukowaniu wyszlifowałem wnętrza papierem ściernym i przetarłem ręcznikiem papierowym przesączonym acetonem, który pomógł pozbyć się pyłu z wnętrza form w dodatku wygładzając je.
II. Wykonanie stateczników
Do wykonania stateczników użyłem maty szklanej, którą pociąłem na drobne skrawki. Formy nasmarowałem od środka woskiem - wszędzie, gdzie części form się ze sobą stykały, na wypadek wyciekania nadmiaru żywicy z form. Przygotowałem płaski kawałek mylaru, założyłem maskę lakierniczą i rękawiczki, a następnie wymieszałem żywicę LG700 z utwardzaczem HG700 w odpowiednich proporcjach. Na mylar wylewałem odrobinę żywicy i rozprowadzałem ją ręcznie na każdym skrawku maty, a pokryte skrawki umieszczałem w jednej z połówek formy powoli ją wypełniając. W tym kroku ważne jest, by dobrze wypełnić krawędzie, bo trudno jest je później "dobudować". Inne ubytki można później dużo łatwiej naprawić szpachlówką bądź żywicą z aerosilem.
Gdy połówki są już wypełnione łączę je ze sobą na śrubach, wycieram wyciekającą bokami żywicę, a następnie skręcam połówki formy nakrętkami. Po zakręceniu śrub formy odkładam na grzejnik, by żywica mogła spokojnie związać.
III. Obróbka
Gdy żywica zwiąże zdejmuję formy z grzejnika, rozkręcam je i wyjmuję te śruby, których nie przykleiła żywica. (Jeszcze nie udało mi się zrobić tak, żeby wyszły wszystkie naraz, ale mam na to już jakiś pomysł). Po pozbyciu się połączeń form można delikatnie rozłupać je dłutem. Wówczas ze środka wyłania się statecznik. Niedokładności w wykonaniu dają się zaskakująco łatwo usunąć papierem ściernym, pamiętając oczywiście o odpowiednim zabezbieczeniu siebie - safety first

IV. Podsumowanie
Ogólnie rzecz biorąc jestem bardzo zadowolony z efektów. Pracy było zdecydowanie więcej niż przy napisaniu o stateczniki do Pirana, ale uważam że było warto. Poważnym minusem takich stateczników jest niestety ich masa, bo każdy z nich waży ok. 16g co jest dość wysokim wynikiem jak na ich wymiary, zwłaszcza przy porównaniu do używanej przeze mnie w przeszłości sklejki. Praktyczność zastosowania ich we własnych rakietach musicie określić zatem sami. Mam nadzieję, że ten wpis kiedyś na coś się komuś przyda.
Trzymajcie się!