Czy polecacie saletre z biomusu?
Czy polecacie saletre z biomusu?
Dzisiaj przyszło 5kg
- jaskiniowiec
- Administrator
- Posty: 2379
- Rejestracja: niedziela, 30 sty 2011, 18:30
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Re: Czy polecacie saletre z biomusu?
Biomus to firma handlująca odczynnikami z celem bycia profi. Podadzą przynajmniej prawdziwe dane towaru. Kopowałem u Nich troche odczynników do pracy, nie było problemów.
Re: Czy polecacie saletre z biomusu?
Może nie do końca w temacie, ale Nakka sprawdzał wpływ użytego utleniacza na jakość mieszanek KN-SB i efekty (w skrócie - różnice nie są wielkie, największe były w przypadku preparatu do usuwania pniaków i dało się je zniwelować przez odpowiednie przygotowanie materiału) można znaleźć pod tym adresem: https://www.nakka-rocketry.net/kn-exp.html
Re: Czy polecacie saletre z biomusu?
Przynajmniej nie tak jak u mnie w ogrodniczym. Za 1kg 60złjaskiniowiec pisze: ↑środa, 1 sty 2020, 16:57 Biomus to firma handlująca odczynnikami z celem bycia profi. Podadzą przynajmniej prawdziwe dane towaru. Kopowałem u Nich troche odczynników do pracy, nie było problemów.
Cena z biumusu: 10zł za 1kg. Cena 6 razy niższa (cena przy zakupie 5kg)
Re: Czy polecacie saletre z biomusu?
Będąc młokosem chodziłem po sklepach i kupowałem saletrę w saszetkach. Nie wiem - może 10..20g jedna saszetka miała? Robiło się z tego bączki i paliło dla hecy na klatce schodowej z cukrem. I jakoś się żyło. Spokojnie.
Kiedyś babcia mówi - przyjedź na działkę i przywieź mi przy okazji z ogrodniczego nasiona bratków czy czegoś tam. Nie pamiętam. Zajeżdżam do ogrodniczego swoim ekstra jubilatem malowanym ręcznie pędzlem. Wchodzę do środka. Paczę... A że małomówny byłem, to tak stałem i paczyłem dobre kilka chwil... A przede mną w skrzynkach leżą woreczki z białym czymś. Bałem się zapytać kierownika, z uwagi na wspomnianą małomówność, nieśmiałość. Zbliżyłem się ostrożnie. Czytam na etykiecie i mi szczena opadła. To naprawdę były długie chwile. Nie widziałem nigdy takiej ilości. Nie, to nie możliwe - pomyślałem. Zaraz - potasu czy sodu? Która to ta właściwa? Wątpliwości były Nie pamiętam dokładnie myśli, ale to był jakiś obłęd. Zdobyłem się na odwagę i pytam - po ile to to? A kierownik mówi, że po tyle i tyle. Wyszedłem ze sklepu kużwa sztywny jakby mi stalową rurę fi 40 zamiast kręgosłupa wstawili. Później mało nie zabiłem na rowerze. Nawet nie pytałem ile kg jest w worku.
Pognałem z powrotem na drugą stronę miasta po kasę. Pamiętam jak dziś, że to było gorące popołudnie. Babcia czekała na działce i się tego dnia nie doczekała. A ja w domu w piwnicy koszyk do roweru mocowałem, żeby zdążyć przed 17:00, przed zamknięciem sklepu. Wpadłem z powrotem do sklepu i 3 worki kupiłem. No i wtedy się zaczęło... Za cenę nie wiem, 10 saszetek, miałem 3 coś chyba tak 5 kilowe worki Siedziałem potem z moździerzem i to tłukłem godzinami w jesienne wieczory z bananem na gębie
PS. Fajny ten film z linku. Z tej zakupionej saletry nigdy nie udało mi się zrobić prochu czarnego. Palił się właśnie jak taka saletra z cukrem. Wolno, mozolnie, nieregularnie. Że też nie wpadłem na pomysł i jak lali asfalt przed blokiem, to tego pod walec nie wrzuciłem
Kiedyś babcia mówi - przyjedź na działkę i przywieź mi przy okazji z ogrodniczego nasiona bratków czy czegoś tam. Nie pamiętam. Zajeżdżam do ogrodniczego swoim ekstra jubilatem malowanym ręcznie pędzlem. Wchodzę do środka. Paczę... A że małomówny byłem, to tak stałem i paczyłem dobre kilka chwil... A przede mną w skrzynkach leżą woreczki z białym czymś. Bałem się zapytać kierownika, z uwagi na wspomnianą małomówność, nieśmiałość. Zbliżyłem się ostrożnie. Czytam na etykiecie i mi szczena opadła. To naprawdę były długie chwile. Nie widziałem nigdy takiej ilości. Nie, to nie możliwe - pomyślałem. Zaraz - potasu czy sodu? Która to ta właściwa? Wątpliwości były Nie pamiętam dokładnie myśli, ale to był jakiś obłęd. Zdobyłem się na odwagę i pytam - po ile to to? A kierownik mówi, że po tyle i tyle. Wyszedłem ze sklepu kużwa sztywny jakby mi stalową rurę fi 40 zamiast kręgosłupa wstawili. Później mało nie zabiłem na rowerze. Nawet nie pytałem ile kg jest w worku.
Pognałem z powrotem na drugą stronę miasta po kasę. Pamiętam jak dziś, że to było gorące popołudnie. Babcia czekała na działce i się tego dnia nie doczekała. A ja w domu w piwnicy koszyk do roweru mocowałem, żeby zdążyć przed 17:00, przed zamknięciem sklepu. Wpadłem z powrotem do sklepu i 3 worki kupiłem. No i wtedy się zaczęło... Za cenę nie wiem, 10 saszetek, miałem 3 coś chyba tak 5 kilowe worki Siedziałem potem z moździerzem i to tłukłem godzinami w jesienne wieczory z bananem na gębie
PS. Fajny ten film z linku. Z tej zakupionej saletry nigdy nie udało mi się zrobić prochu czarnego. Palił się właśnie jak taka saletra z cukrem. Wolno, mozolnie, nieregularnie. Że też nie wpadłem na pomysł i jak lali asfalt przed blokiem, to tego pod walec nie wrzuciłem