Re: stansz
Stateczniki są ze sklejki 6mm.
Re: tadeusz
Dziękuję za informację. Pamiętam, że bardzo mi się podobała Twoja wyrzutnia. Tym razem postaram się przyjrzeć jej bliżej.
Re: Kacper
To świetna wiadomość. W takim razie przygotuję sobie gniazda na śruby M4 i jakieś zaczepy na wszelki wypadek.
W końcu udało mi się trochę ruszyć z pracami. Elementy bloku silnika są już oszlifowane i gotowe do sklejania. W korpusie rakiety wyciąłem otwory na stateczniki, ale muszę je jeszcze oszlifować.
Dzisiaj planuję zaszpachlować rowki w korpusie, a po oszlifowaniu nasączyć rury lakierem dla wzmocnienia i dopiero wtedy kleić.
Teraz kombinuje, jak zrobić łącznik rur. Trochę liczyłem, że uda mi się dopasować jakąś gotową rurę, ale na razie z tym bieda i będę musiał coś sklejać. A że nie mam odpowiedniej formy, żeby ją oklejać, to będę musiał jakoś wklejać warstwy w rurę, ktoś już próbował takiej techniki?
Piranga - rakieta na lot na licencję RDM I
Re: Piranga - rakieta na lot na licencję RDM I
Ja robię łączniki do rur z preszpanu grubości 0,3mm.Zwijam 3 warstwy sklejone rzadszą żywicą epoksydową z utwardzaczem
PAC żeby połączenie było elastyczne.W przypadku użycia żywicy z utwardzaczem Z1 będzie twarde i przy każdym
naprężeniu będzie pękać/charakterystyczne chrupanie/.Zwinięty i sklejony łącznik /oczyszczony z kleju/wkładam
do łączonej rury i rozkręcam łącznik do wymiaru wewn.a w jego środek daję pierścienie rozprężne z rury piankowej do CO.
Trzeba pamiętać,że rury kartonowe nie mają jednakowej średnicy/lekki stożek/.
PAC żeby połączenie było elastyczne.W przypadku użycia żywicy z utwardzaczem Z1 będzie twarde i przy każdym
naprężeniu będzie pękać/charakterystyczne chrupanie/.Zwinięty i sklejony łącznik /oczyszczony z kleju/wkładam
do łączonej rury i rozkręcam łącznik do wymiaru wewn.a w jego środek daję pierścienie rozprężne z rury piankowej do CO.
Trzeba pamiętać,że rury kartonowe nie mają jednakowej średnicy/lekki stożek/.
Re: Piranga - rakieta na lot na licencję RDM I
Przy kartonie, nawet dla średnicy 127, ćwiczyłem z powodzeniem taki sposób - z rury z jakiej jest korpus odciąłem długość potrzebną (np 2 kalibry), następnie rozciąłem ją z jednej strony wzdłuż. Po czym jedną z powstałych krawędzi przyciąłem o wyliczoną odległość aby nowy obwód zewnętrzny po lekkim ściśnięciu był odpowiedni do wewnętrznej korpusu. Połowa długości, która nie będzie wlepiana w korpus może być sklejona na rozcięciu na styk lub dla pewności od wewnątrz można wlepić dodatkowy arkusz wzmacniający np cieńszego kartonu, bristolu, preszpanu itd itp
Re: Piranga - rakieta na lot na licencję RDM I
Zawsze mnie trochę dziwiło, że na forum jest dużo niedokończonych relacji z budowy rakiety, ale teraz sam to rozumiem. Na początku wydawało mi się, że mam spory zapas czasu, a ostatni tydzień nagle zrobił się nerwowy i ciągle wisiała nade mną myśl, że nie zdążę. Ostatecznie pod koniec zupełnie zapomniałem o robieniu zdjęć. Dopiero po festiwalu zorientowałem się, że nie mam żadnego przyzwoitego zdjęcia mojej rakiety (z przeglądu czy startu), dlatego jeśli ktoś uchwycił Pirangę, to bardzo proszę o podesłanie zdjęcia lub umieszczenie w tym wątku.
W skrócie: udało się. Zdążyłem przygotować model, wystartować i zdobyć licencję. Nie obyło się bez przygód, ale może po kolei.
W trakcie prac nad rakietą zmodyfikowałem delikatnie koncepcję. Ostatecznie projekt rakiety wygląda tak: Łącznik rur korpusu pełni rolę przedziału z elektroniką. W tym celu nakleiłem na nim na stałe na środku 4cm odcinek rury, w którym umieściłem otwory do czujnika wysokości oraz zamontowałem włącznik typu stacyjka, aby móc uzbroić elektronikę bezpośrednio przed startem bez potrzeby grzebania w rakiecie. Dodatkowo taki układ umożliwił rozłożenie w locie rakiety na 3 części (głowica, górny korpus, dolny korpus).
Ostatnie zdjęcie jakie mam sprzed festiwalu to z malowania rakiety. Na zdjęciu widać gotowe elementy korpusu oraz głowicę (wydruk 3D PLA): Po przeglądzie rakiety przed startem wykonałem udany test wyrzutu spadochronu. Jako ładunek pirotechniczny została użyta nitroceluloza (cały płatek ze względu na dużą objętość przedziału spadochronowego).
A tu już rakieta na wyrzutni. Pierwszy lot niestety był nieudany, start i wyrzut spadochronu nastąpiły prawidłowo, ale splątanie spadochronu uniemożliwiło jego prawidłowe rozłożenie i poprawne lądowanie.
Na szczęście dość pancerne mocowanie stateczników i lądowanie na piasku uchroniło model od poważnych uszkodzeń. Pęknięta głowica wymagała sklejenia, udało się to zrobić na miejscu i przygotować rakietę do drugiego startu. W międzyczasie popsuła się pogoda, ale ostatecznie, trochę w deszczu Piranga wystartowała po raz drugi. Tym razem wszystko zadziałało poprawnie i rakieta bezpiecznie wylądowała kilka metrów od wyrzutni.
Tu można zobaczyć nagranie z lotu:
Jeszcze kilka słów o elektronice, jako układ odzysku użyłem Arduino nano połączone z czujnikiem wysokości (ciśnienia) oraz moduł wykonawczy mosfet do odpalenia ładunku miotającego. Algorytm jest bardzo prosty, uzbrajam układ, gdy wykryje wzrost wysokości o 30 metrów i odpalam ładunek gdy aktualna wysokość będzie niższa niż 10m od maksymalnej.
Dodatkowo do Arduino jest podłączony akcelerometr 3 osiowy oraz logger zapisujący dane na karcie SD.
Wnioski:
Budowa tej rakiety to była niezła przygoda oraz lekcja pokory. Zbudowałem już kilka małych modeli w synem, obejrzałem kilka relacji z budowy i wydawało mi się, że z tą rakietą również pójdzie szybko i łatwo. Nie poszło, ale myślę, że nauczyłem się bardzo dużo.
Bardzo się cieszę, że pomimo nieudanej pierwszej próby miałem szansę na drugi lot. Nigdy się tak nie cieszyłem na widok spadochronu.
Ogólnie konstrukcję i przyjęte rozwiązania zaliczam do udanych, za największy minus uznaję dużą masę rakiety co jest wynikiem zastosowania grubych rur papierowych (ścianka 2mm), sklejki 6mm (przynajmniej w kilku miejscach mogła być 4mm oraz sporej masy samej głowicy (ok. 300g).
Dziękuję za pomoc i rady tu na forum jak i na festiwalu.
Szczególne podziękowania dla Kacpra za pokazanie jak dobrze złożyć spadochron, za zaczepy do wyrzutni, nitrocelulozę i ogólną pomoc oraz dla andżeja.
W skrócie: udało się. Zdążyłem przygotować model, wystartować i zdobyć licencję. Nie obyło się bez przygód, ale może po kolei.
W trakcie prac nad rakietą zmodyfikowałem delikatnie koncepcję. Ostatecznie projekt rakiety wygląda tak: Łącznik rur korpusu pełni rolę przedziału z elektroniką. W tym celu nakleiłem na nim na stałe na środku 4cm odcinek rury, w którym umieściłem otwory do czujnika wysokości oraz zamontowałem włącznik typu stacyjka, aby móc uzbroić elektronikę bezpośrednio przed startem bez potrzeby grzebania w rakiecie. Dodatkowo taki układ umożliwił rozłożenie w locie rakiety na 3 części (głowica, górny korpus, dolny korpus).
Ostatnie zdjęcie jakie mam sprzed festiwalu to z malowania rakiety. Na zdjęciu widać gotowe elementy korpusu oraz głowicę (wydruk 3D PLA): Po przeglądzie rakiety przed startem wykonałem udany test wyrzutu spadochronu. Jako ładunek pirotechniczny została użyta nitroceluloza (cały płatek ze względu na dużą objętość przedziału spadochronowego).
A tu już rakieta na wyrzutni. Pierwszy lot niestety był nieudany, start i wyrzut spadochronu nastąpiły prawidłowo, ale splątanie spadochronu uniemożliwiło jego prawidłowe rozłożenie i poprawne lądowanie.
Na szczęście dość pancerne mocowanie stateczników i lądowanie na piasku uchroniło model od poważnych uszkodzeń. Pęknięta głowica wymagała sklejenia, udało się to zrobić na miejscu i przygotować rakietę do drugiego startu. W międzyczasie popsuła się pogoda, ale ostatecznie, trochę w deszczu Piranga wystartowała po raz drugi. Tym razem wszystko zadziałało poprawnie i rakieta bezpiecznie wylądowała kilka metrów od wyrzutni.
Tu można zobaczyć nagranie z lotu:
Jeszcze kilka słów o elektronice, jako układ odzysku użyłem Arduino nano połączone z czujnikiem wysokości (ciśnienia) oraz moduł wykonawczy mosfet do odpalenia ładunku miotającego. Algorytm jest bardzo prosty, uzbrajam układ, gdy wykryje wzrost wysokości o 30 metrów i odpalam ładunek gdy aktualna wysokość będzie niższa niż 10m od maksymalnej.
Dodatkowo do Arduino jest podłączony akcelerometr 3 osiowy oraz logger zapisujący dane na karcie SD.
Wnioski:
Budowa tej rakiety to była niezła przygoda oraz lekcja pokory. Zbudowałem już kilka małych modeli w synem, obejrzałem kilka relacji z budowy i wydawało mi się, że z tą rakietą również pójdzie szybko i łatwo. Nie poszło, ale myślę, że nauczyłem się bardzo dużo.
Bardzo się cieszę, że pomimo nieudanej pierwszej próby miałem szansę na drugi lot. Nigdy się tak nie cieszyłem na widok spadochronu.
Ogólnie konstrukcję i przyjęte rozwiązania zaliczam do udanych, za największy minus uznaję dużą masę rakiety co jest wynikiem zastosowania grubych rur papierowych (ścianka 2mm), sklejki 6mm (przynajmniej w kilku miejscach mogła być 4mm oraz sporej masy samej głowicy (ok. 300g).
Dziękuję za pomoc i rady tu na forum jak i na festiwalu.
Szczególne podziękowania dla Kacpra za pokazanie jak dobrze złożyć spadochron, za zaczepy do wyrzutni, nitrocelulozę i ogólną pomoc oraz dla andżeja.
Re: Piranga - rakieta na lot na licencję RDM I
Brawo Świetna robota! Następnym razem moja kolej
Space is hard.
Re: Piranga - rakieta na lot na licencję RDM I
Mozna bylo by wstawic wiecej zdjec z rozwiazaniami technicznymi - szczegolnie dotyczacymi mocowania linek pomiedzy czlonami oraz przylaczenia spadochronu. Jak bylo odpalane? Ile ladunkow bylo uzyte? Czy kazdy modul zawieral swoj ladunek?
Re: Piranga - rakieta na lot na licencję RDM I
Re forsker:
Tak wygląda górny człon rakiety z łącznikiem rur, który jest też przedziałem z elektroniką pokładową.
Rury rakiety są nasuwane z obu stron. Ładunek wyrzucający spadochron jest umieszczony w górnej części. Dlatego rura górnego członu wchodzi bardzo ciasno na łącznik, żeby ładunek miotający wypchnął głowicę i spadochron a nie rurę z łącznika.
Za to dolna rura wchodzi z delikatnym luzem, żeby mogła się zsunąć samoczynnie. Dzięki temu przy użyciu jednego ładunku miotającego rakieta rozkłada się na trzy części. Do wręgi silnikowej jest przymocowane ucho do zaczepienia linki, której drugi koniec zapinam do dolnego ucha łącznika.
Z drugiej strony łącznika do ucha jest mocowana linka, do której jest przyczepiony spadochron oraz głowica. W czarnym pierścieniu zainstalowałem stacyjkę, która włącza całą elektronikę oraz wywierciłem dwa otwory dla czujnika ciśnienia.
Dekle łącznika wykonałem ze sklejki, górny składa się z dwóch krążków, pierwszy o średnicy równiej zewnętrznej średnicy łącznika oraz drugi o średnicy równej wewnętrznej średnicy. To zapewnia odpowiednie uszczelnienie i zabezpiecza przedział z elektroniką podczas odpalania ładunku miotającego.
W deklach zamocowane są uszy do podczepienia linek, a same dekle są połączone na sztywno gwintowanymi prętami metalowymi. Na prętach umieszczone są sanki ze sklejki do zamontowania elektroniki. Zaletą takiego rozwiązania jest dość łatwy dostęp do elektroniki. Po odkręceniu dwóch nakrętek można wysunąć całą elektronikę z rury.
Pozdrawiam,
Rafał.
Tak wygląda górny człon rakiety z łącznikiem rur, który jest też przedziałem z elektroniką pokładową.
Rury rakiety są nasuwane z obu stron. Ładunek wyrzucający spadochron jest umieszczony w górnej części. Dlatego rura górnego członu wchodzi bardzo ciasno na łącznik, żeby ładunek miotający wypchnął głowicę i spadochron a nie rurę z łącznika.
Za to dolna rura wchodzi z delikatnym luzem, żeby mogła się zsunąć samoczynnie. Dzięki temu przy użyciu jednego ładunku miotającego rakieta rozkłada się na trzy części. Do wręgi silnikowej jest przymocowane ucho do zaczepienia linki, której drugi koniec zapinam do dolnego ucha łącznika.
Z drugiej strony łącznika do ucha jest mocowana linka, do której jest przyczepiony spadochron oraz głowica. W czarnym pierścieniu zainstalowałem stacyjkę, która włącza całą elektronikę oraz wywierciłem dwa otwory dla czujnika ciśnienia.
Dekle łącznika wykonałem ze sklejki, górny składa się z dwóch krążków, pierwszy o średnicy równiej zewnętrznej średnicy łącznika oraz drugi o średnicy równej wewnętrznej średnicy. To zapewnia odpowiednie uszczelnienie i zabezpiecza przedział z elektroniką podczas odpalania ładunku miotającego.
W deklach zamocowane są uszy do podczepienia linek, a same dekle są połączone na sztywno gwintowanymi prętami metalowymi. Na prętach umieszczone są sanki ze sklejki do zamontowania elektroniki. Zaletą takiego rozwiązania jest dość łatwy dostęp do elektroniki. Po odkręceniu dwóch nakrętek można wysunąć całą elektronikę z rury.
Pozdrawiam,
Rafał.